Żyjemy w czasach, w których gatunek managerów piłkarskich na PC został praktycznie zdominowany przez jeden tytuł. Naturalnie nie było tak jednak od zawsze, a zwłaszcza początki lat 90. oznaczały rywalizację całego szeregu piłkarskich pozycji i serii. Jednym z najprostszych, co zapewne będę powtarzał w tekście wielokrotnie, a zarazem najbardziej przystępnych managerów tamtych czasów, był The Manager od Kron Simulation Software.
Spoglądając z dzisiejszej perspektywy, ograniczenia napotkają nas już na samym starcie rozgrywki. Rozpoczynając ją będziemy mieli do wyboru wyłącznie kluby z trzech najwyższych lig angielskich. Co ciekawe, gra oferuje tryb wieloosobowy, maksymalnie przy jednym ekranie zasiąść do zabawy mogą, na tury, aż cztery osoby. Dalej sprawy toczą się zgodnie z przewidywaniami. Kariera menadżerska daje nam dostęp do list zawodników i ich charakterystyk oraz ustawień na boisku, spraw finansowych, takich jak ceny biletów czy sponsorzy, czy wreszcie kwestii treningu i transferów. Wszystko w niezwykle podstawowej formie, także pod względem graficznym, dzięki której rozgrywka toczy się naprawdę szybko, bez zbędnych detali, smaczków, czy pozorowania głębszego realizmu.
Oprawa meczowa to osobny temat i chyba najbardziej charakterystyczny element gry. Oprócz tablic wyników (ten fragment rozgrywki jest wspólny dla wszystkich graczy), rzut z dalekiej trybuny pozwala nam obserwować ruchy drobniutkich piłkarzy przemieszczających się błyskawicznie po murawie boiska. Co prawda wszystkie prezentowane akcje to zestaw przygotowanych wcześniej boiskowych scenariuszy, które z czasem zaczną się powtarzać, ale nie zawsze z tym samym wynikiem. Dzięki temu, oglądając skrót, do ostatniej chwili nie możemy być pewni sukcesu poczynań naszych zawodników. Dodaje to grze wyraźnego uroku, zwłaszcza, że scenki nie oszczędzą nam nieprawdopodobnych zagrań, ale i kuriozów spotykanych na boiskach do piłki nożnej.
Finalnie The Manager to gra nie tylko prosta i niezobowiązująca, ale również całkiem satysfakcjonująca. Początki mogą wydawać się nieco frustrujące, niemniej dość szybko powinniście zorientować się, że mechanizmy rządzące grą są w swej istocie banalne, a prowadzenie drużyny piłkarskiej nigdy nie było bardziej niewymagające. Jest to oczywiście pewna wada, ale zdecydowanie The Manager nie jest dziś ani pozycją dla weteranów, ani dla fanów wielotygodniowych, taktycznych batalii. Jeśli tylko macie wolny weekend, to po prostu wystartujcie jedną z drużyn z niższych lig, już tylko to powinno zapewnić pewien poziom wyzwania i radości z osiąganych sukcesów.
Tytuł, wydany w 1992 roku, to w rzeczywistości pierwszy z anglojęzycznych odprysków od wydawanej przez dekadę, niemieckiej serii Bundesliga Manager. Niezwykle surowy, z bardzo ograniczoną oprawą dźwiękową, ale i atrakcyjny w swej niewyszukanej prostocie. Stąd, zwłaszcza jeśli kochacie komputerowe retro (tytuł wyszedł także na Amigę) i macie blisko kogoś, kto podziela waszą pasję oraz zamiłowanie do chipsów i piwa – The Manager wciąż może przynieść sporo kibicowskiej atmosfery i niejednego dreszczyku rywalizacji. Bo ostatecznie, który z późniejszych managerów pozwoliłby na rozegranie całego sezonu ligowego dla kilku osób w ciągu jednego posiedzenia?
Jazzwhisky