W przeciwieństwie do sporej części internetowej społeczności, nigdy nie miałem problemu z obsadzaniem kobiecych postaci w tradycyjnie męskich rolach. Żeńskie bohaterki Facetów w Czerni, Pogromców Duchów czy serii Ocean’s nie wywoływały u mnie napięcia żadnej części mojej anatomii, choć uczciwie trzeba przyznać, że wspomniane filmy nie prezentowały poziomu oryginałów. Tym bardziej zaskoczyła mnie jakość żeńskiej odsłony typowo męskiej serii, pod wdzięcznym tytułem River City Girls.
Miłośnicy beat ’em upów z pewnością znają historię Kunia i spółki – wojowniczego licealisty, którego główną życiową aktywnością jest naparzanka z najróżniejszymi gangami panoszącymi się po jego okolicy. Często motywem działania bohatera była chęć uratowania swojej dziewczyny, co jest zresztą dość popularnym schematem gatunku. Tymczasem w RCG to Kunio i jego kumpel Riki zostają porwani, a w misję ratunkową udają się ich dziewczyny – Kyoko i Misato.
Historia River City Girls, podobnie jak całe uniwersum serii, nierozerwalnie związana jest z absurdalnym poczuciem humoru. Na drodze naszych wojowniczek staną wywołujące wybuchy śmiechu postacie, nielogiczne zwroty akcji oraz trudne do zliczenia żarty z nastoletniego stylu życia i klisz związanych z beat ’em upami. Co ciekawe, w grze często pojawiają się fabularne wstawki stylizowane na anime, co nieźle współgra z kolorową, nieco dziecinną stylistyką produkcji.
Mechanicznie RCG to klasyczny przedstawiciel chodzonej bijatyki z elementami RPG. Z gier fabularnych zaczerpnięto otwarty świat (charakterystyczny dla serii), możliwość expienia i rozwijania cech postaci, a także rozbudowany system questów i ekwipunek wpływający na zachowanie bohaterek. Wraz z kolejnymi levelami odblokujemy dodatkowe ciosy i techniki (na początku dysponujemy zaledwie kilkoma rodzajami uderzeń), także poprzez ich wykupywanie w sklepie. Przede wszystkim jednak River City Girls to absolutna rozwałka uwzględniająca licealistów, społeczne męty, wrestlerów, drag queens i policjantów, a wszystko to okraszone humorystycznymi dialogami pojawiającymi się także równolegle z walką.
Gra nie uchroniła się przed wadami. Jedną z nich są spore różnice w stylach walki naszych bohaterek, przez co przestawienie się między nimi wymaga trochę czasu. Szwankuje także mechanika – często walcząc na granicy planszy przypadkowo przechodzimy do kolejnej (ten sam klawisz odpowiada za wyjście i cios), nie zawsze nasza postać łapie przeciwników skłonnych przyłączyć się do nas, nie mamy także wielkich szans obrony ułamek sekundy po tym, jak nasz przeciwnik wstaje, a my jesteśmy w pobliżu. Nawet na podstawowym poziome trudności para wrogów jest w stanie wziąć nas w dwa ognie i skutecznie utrudniać podniesienie się z ziemi.
Oprawa audiowizualna produkcji to majstersztyk nie tylko w kontekście serii o Kuniu. Piękny i szczegółowy pixel art wykorzystano zarówno w projektach postaci, jak i różnorodnych lokacjach. Płynne animacje walki, wspomniane już wstawki anime, charakterystyczne portrety postaci – graficznie RCG to pyszna laurka dla automatów i beat ’em upów w ogóle. To samo można zresztą powiedzieć o dźwięku – świetnie dobranej muzyce i kapitalnie zagranych dialogach występujących w grze postaci.
River City Girls jest nie tylko wielkim powrotem serii River City na piedestał gatunku, ale także świetnym połączeniem mangowej stylistyki i wysokich oczekiwań współczesnych graczy. Mimo nie zawsze uczciwego AI, sprawia masę radości i pozwala mieć nadzieję, że odpowiedzialne ze grę studio nie poprzestanie na tym tytule i w tym właśnie kierunku będzie rozwijało posiadaną przez siebie licencję.
Michał „Michu” Wysocki