6 października 2024

Taktyczne RPG #1 – Game Boy Advance

Taktyczne RPG to wyjątkowo wdzięczny gatunek, którego narodziny sięgają początków lat osiemdziesiątych minionego wieku. Niemal każda dostatecznie popularna platforma, na czele z produktami Nintendo, Sony i Segi, poszczycić się mogła co najmniej kilkoma niezłymi mieszankami gier fabularnych i strategii. W tym artykule przedstawię Wam prawdopodobnie wszystkie tytuły, które wyszły na konsolę Game Boy Advance.

Tekst jest podzielony na trzy kategorie – gry wydane poza Japonią (tj. po angielsku lub w innym europejskim języku), gry wydane wyłącznie w Japonii (ewentualnie w Chinach) oraz honorowe wspomnienia produkcji, które nie załapały się do dwóch wcześniejszych grup. Definicja taktycznego RPG to temat na długą rozprawę. W ogromnym skrócie, dla mnie jest to gra posiadająca jakąś fabułę, w której walka rozgrywa się na planszy w turach, a gracz może rozwijać swoich bohaterów wraz z postępami w grze. Wszystkie poniższe tytuły spełniają te warunki.

Gry przedstawiane są alfabetycznie. Jeśli chodzi o moje osobiste TOP 5 taktycznych RPG-ów na GBA, prezentuje się ono następująco (w kolejności od najlepszego):

  1. Final Fantasy Tactics Advance
  2. Tactics Ogre: The Knight of Lodis
  3. Fire Emblem: The Sacred Stones
  4. Fire Emblem
  5. Onimusha Tactics

Gry wydane poza Japonią

Final Fantasy Tactics Advance

Miałem spory dylemat przy wyborze najlepszego taktycznego RPG na GBA. Ostatecznie uznaję za taki Final Fantasy Tactics Advance – produkcję urzekającą pod każdym względem, która jednak łatwo może zrazić przegadaną fabułą i specyficznym klimatem. Dziecko firmy Square oferuje co najmniej kilkadziesiąt godzin kapitalnego scenariusza, najróżniejsze możliwości rozwoju drużyny i taką masę dodatków do głównego wątku, że trudno opisać je w jednym tekście. Szczerze polecam, nawet tym, którzy stronią od taktycznych elementów w grach fabularnych.

Fire Emblem

Pierwszy Fire Emblem wydany oficjalnie na zachodnim rynku oraz chyba jedyna część, która w tak bezpośredni sposób nawiązywałaby do innego FE. Akcja rozgrywa się dwadzieścia lat przed wydarzeniami z The Binding Blade, a dotyczy oczywiście wojny, sukcesji, starożytnych potęg i dorastania głównych bohaterów. Mechanicznie niezbyt urozmaicone w stosunku do poprzedniczki, Fire Emblem otworzyło serię na świat, a dopieszczone pod każdym względem systemy walki, rozwoju postaci czy interakcji między bohaterami sprawiają, że produkcja jest jednym z najlepszych przedstawicieli gatunku na GBA.

Fire Emblem: The Sacred Stones

Nigdy nie ukrywałem, że jestem zagorzałym fanem serii Fire Emblem. Z czystym sumieniem mogę zatem uznać The Sacred Stones za najlepszą jej część. Trzecia odsłona FE na GBA to nie tylko poprawiona grafika i znacznie rozbudowana mechanika (pierwszy raz pojawiła się możliwość dwukrotnego ewoluowania niektórych postaci!), ale także zmniejszona liniowość i kapitalna historia. Ani wcześniej ani później twórcy nie potrafili ze swoich produkcji wydobyć takiego potencjału, jak przy tej właśnie części. Pozycja obowiązkowa dla każdego miłośnika taktycznych RPG-ów.

Onimusha Tactics

Spin-off popularnej serii slasherów wymieszał średniowieczną mitologię japońską ze steampunkiem i stworzył wyjątkową, choć mocną niedopracowaną produkcję. Kierując losami młodego członka klanu Oni będziemy mieli okazję stoczyć wiele legendarnych bitew z demonami i ich ludzkimi poplecznikami, poznać szesnastowieczne nauki przyrodnicze oraz zobaczyć, jak w tamtym okresie mogłyby wyglądać roboty bojowe. Całkiem przyjemna mechanika i do bólu liniowa fabuła z pewnością przekonają do siebie fanów gatunku.

Rebelstar: Tactical Command

Rebelstar: Tactical Command to dziecko Juliana Gollopa, który tworzył m.in. UFO: Enemy Unknown. Wpływ tej ostatniej produkcji widać zresztą w Rebelstar – choć nie mamy głównej bazy ani zasobów, które można wykorzystać, gra wykorzystuje znaną mechanikę chodzenia po izometrycznej mapie i strzelania do wszystkiego co się rusza. Jak na standardy taktycznych RPG na GBA, Rebelstar: Tactical Command zapewnia dużą swobodę w trakcie walki i całkiem wciągającą fabułę.

Shining Force: Resurrection of the Dark Dragon

Shining Force: Resurrection of the Dark Dragon to remake popularnej odsłony serii na konsolę Sega Genesis – Shining Force: The Legacy of Great Intention. Kierując losami pozbawionego pamięci Maxa zmierzymy się z inwazją wrogiego królestwa, tworzeniem ruchu oporu i oczywiście powstrzymaniem pradawnego zła. Specyficzny styl graficzny oraz niezrozumiałe dla graczy wybory twórców (dlaczego przy ewolucji bohatera obniżają się statystyki?) sprawiły, że produkcja nie jest przesadnie miło wspominana. A szkoda, bo mimo wielu mankamentów ma w sobie jakiś urok.

Super Robot Taisen: Original Generation

Pierwsza z dwóch odsłon serii Super Robot Taisen wydanych po angielsku na GBA. Odróżnia ją od innych taktycznych RPG przede wszystkim ogromna ilość dialogów, dopieszczona oprawa audiowizualna oraz rozbudowana mechanika. Różne rodzaje broni, umiejętności i statystyk sprawiają, że możliwości taktyczne w trakcie walki są trudne do opisania. Miłośników wielkich robotów Super Robot Taisen: Original Generation powinno wciągnąć na długie dziesiątki godzin.

Super Robot Taisen: Original Generation 2

Kontynuacja bardzo ciepło przyjętego taktycznego RPG. Gra skupia się na walkach ogromnych mechów, w tle podejmując takie tematy jak konflikty międzynarodowe, polityka, kosmici i, co nie trudno przewidzieć, obrona Ziemi. Bez znajomości pierwszej części fabuła jest praktycznie niezrozumiała. Nieprzyzwyczajonego do tego gatunku gracza przytłoczy natomiast nie tylko ogrom scenariusza (niektórzy poświęcają na odkrycie wszystkich ścieżek nawet 100 godzin), ale także absurdalna wręcz ilość informacji mająca wpływ na walkę (dotycząca mechów i ich pilotów). Mimo tego gra ma status kultowy.

Tactics Ogre: The Knight of Lodis

Tactics Ogre: The Knight of Lodis to ostatnia część fantastycznej serii Ogre Battle. Wyjątkowo rozbudowana produkcja charakteryzuje się przemyślaną w każdym szczególe fabułą, urozmaiconą mechaniką i wyróżniającą się (na plus!) oprawą graficzną. Skonstruowane tak, by móc przechodzić je na dziesiątki różnych sposobów, The Knight of Lodis swoim rozmachem i przyjemnością z gry ustępuje chyba tylko Final Fantasy Tactics Advance. Obowiązkowy element każdej handheldowej kolekcji.

The Lord of the Rings: The Third Age

Obok hack n’ slashy ze świata Władcy Pierścieni, w które zagrywałem się jako dzieciak na GBA, konsola Nintendo mogła poszczycić się również taktycznym RPG fabularnie niebazującym na trylogii. The Third Age to brzydka, ale całkiem grywalna produkcja, z ciekawym systemem walki i rozwoju postaci. Problemem jest tutaj jednak nie tyle nieczytelna grafika, co brak dostatecznego wyjaśnienia mechaniki. Jeśli uda się Wam zdobyć ten tytuł, przygodę radzę zacząć od jakiegoś solidnego poradnika.

Yggdra Union: We’ll Never Fight Alone

Yggdra Union jest przykładem porządnie przygotowanej produkcji, którą zniszczył absurdalny poziom trudności. Mechanika opiera się na tworzeniu grup bohaterów w formacji krzyża lub po przekątnej, które następnie atakują (raz na turę) jednostki przeciwnika. Fabularnie gra nie odstaje od standardów gatunku – księżniczka opuszcza w popłochu rozpadające się królestwo i wyrusza w podróż, podczas której będzie poszukiwała sojuszników do walki z najeźdźcą. Niestandardowy rozwój postaci i dopracowana grafika umilają drogę przez piekło.

Yu Yu Hakusho – Ghost Files: Tournament Tactics

Ten sponiewierany przez krytyków tytuł bazujący na motywach z popularnej mangi nie zasłużył na tak negatywny odzew. Fakt, do gatunku nie wprowadza w zasadzie niczego odkrywczego, a oprawa audiowizualna z pewnością nie wygra żadnych retro nagród, ale sama rozgrywka jest całkiem przyjemna. Przedzierając się przez kolejne etapy turnieju sterujemy drużyną maksymalnie pięciu bohaterów. Autorzy wprowadzili specyficzny system rozwoju i zdobywania nowych umiejętności oraz sporo komend w trakcie walki. Ciekawostka, zwłaszcza dla miłośników serii Yu Yu Hakusho.

Zone of the Enders: The Fist of Mars

Poboczna historia głównej serii Zone of the Enders, która stylem wykonania i mechaniką bardzo przypomina serię Super Robot Wars. Podobieństwa na tym się nie kończą – Zone of the Enders nastawione jest przede wszystkim na dialogi i fabułę (całkiem niezłą!), serwując nam przy okazji masę rożnych statystyk wykorzystywanych do walki mechów. W przeciwieństwie jednak do SRW, gra jest prostsza i bardziej przystępna. Z pewnością to jeden z niewielu tytułów uwzględniających wielkie roboty, w które grałem z przyjemnością.

Gry wydane wyłącznie w Japonii

Black Matrix Zero

Jedna z gier, której braku tłumaczenia na zrozumiały język najbardziej żałuję. Black Matrix Zero, podobnie jak inne części serii, rozgrywa się w świecie rządzonym przez anioły za pośrednictwem swojego kościoła, z którym walczą demony i ludzie. Cain, główny bohater, zostaje wplątany w ogromnych rozmiarów spisek gdy porwana zostaje jego przyjaciółka Matia. BMZ jest kapitalnie dopracowane pod kątem graficznym i dźwiękowym. Choć z perspektywy lat trudno to zrozumieć, grę przeszedłem całą – z uwagi na świetny pixel art.

Croket! Great Jikuu no Boukensha

Szczerze żałuję, że Croket wydany został wyłącznie po japońsku. To niezwykłe połączenie taktycznego RPG-a i bijatyki (tak bowiem przebiegają walki z przeciwnikami) wydaje się całkiem chwytliwe. W połączeniu z przerysowaną komiksową grafiką i całkiem niezłą muzyką pewnie miałoby sporą grywalność, ale za stary już jestem, by grać w produkcje bez zachodniego tłumaczenia.

Fire Emblem: The Binding Blade

Pierwsza odsłona serii Fire Emblem i jednocześnie pierwsze wydanie na handhelda w ogóle. Choć zaczynało jako projekt na Nintendo 64, The Binding Blade z różnych powodów zapoczątkowało zupełnie nowy rozdział w historii FE. Wprowadzając przesyconą kolorami grafikę, masę ulepszeń mechaniki i bardziej przystępny dla początkujących poziom trudności, twórcy wykonali solidną robotę, która zaprocentowała w przyszłości jeszcze lepszymi grami.

Naruto: Konoha Senki

Kolejna po Black Matrix Zero perła taktycznych RPG-ów, która nigdy nie została przetłumaczona na europejski język. Bazująca na fabule mangi, Naruto: Konoha Senki uważana jest za solidną produkcję, z nieźle rozwiniętą mechaniką. Spora liczba misji, kilka trybów rozgrywki i nieliniowy rozwój bohaterów (sami decydujemy o tym, gdzie wpakujemy punkty doświadczenia – w nowe zdolności, ulepszenie już istniejących, zwiększenie statystyk czy umiejętności specjalne, takie jak chodzenie po wodzie), a także przyjemna dla oka oprawa graficzna sprawiają, że chciałoby się napisać jakąś petycję do twórców o remake lub tłumaczenie.

SD Gundam G Generation Advance

Choć kiedyś interesowałem się trochę uniwersum Gundama, szybko przestałem nadążać za kolejnymi seriami i generacjami. SD Gundam G Generation Advance ma mieszane recenzje, głównie ze względu na chaotyczną fabułę, odtwórczą mechanikę i pojawiające się bugi. Z drugiej jednak strony jest chwalone za świetną grafikę, dopracowane animacje i ścieżkę dźwiękową.

Seria Super Robot Taisen (Super Robot Wars)

Oprócz dwóch opisanych wczesniej tytułów wydanych na Zachodzie, seria Super Robot Taisen jeszcze czterokrotnie pojawiła się na GBA pod symbolami „A”, „D”, „J” i „R”. Choć mnie nigdy nie przekonały, produkcje spod szyldu SRT mają sporą grupę oddanych fanów, rozmiłowanych w epickich walkach mechów. Generalnie gry zbierają dobre recenzje – chwali się je zwłaszcza za dojrzałą fabułę oraz rozbudowaną mechanikę.

Tales of the World: Summoner’s Lineage

W tej wydanej tylko w Japonii perełce wcielamy się w potomka Clausa Lestera – jednego z bohaterów fantastycznego jRPG Tales of Phantasia. Oprócz postaci znanych z innych odsłon serii, w trakcie walki będziemy wykorzystywać przyzywane potwory, co pomóc ma nam w obronie świata przed, a jakże, Ogromnym Złem. Summoner’s Lineage nie tylko zostało przepięknie wykonane – z rozbudowanym fanserwisem i kilkoma innowacjami w gatunku, stanowi przyjemny tytuł nawet dla fanów sagi Tales of, którzy nie znają japońskiego.

Porty z innych systemów

Na GBA wydano kilka taktycznych RPG z NES-a. Każda z tych gier ma spore grono fanów, mimo że nigdy nie zostały i pewnie nie zostaną przetłumaczone na angielski. Są to Famicom Mini: Dai-2-Ji Super Robot Taisen, Famicom Mini: SD Gundam World Gachapon Senshi – Scramble Wars, San Goku Shi: Eiketsuden oraz San Goku Shi: Koumeiden.

Honorowe wspomnienie

Seria Advance Wars

Obie części Advance Wars, jako pozbawione elementu RPG, nie znalazły się na tej liście. Warto jednak o nich wspomnieć, ponieważ dla wielu miłośników GBA są one pozycją wręcz kultową. Rozgrywka sprowadza się do bitew na przygotowanych mapach, najczęściej polegających na wyeliminowaniu armii przeciwnika lub jego bazy. Ogromna różnorodność jednostek i możliwość produkcji nowych w trakcie bitwy według własnych założeń taktycznych są siłą tej serii, choć mnie właśnie ten element najbardziej zraził. AW to także całkiem sympatyczny humor oraz kapitalnie dopracowana oprawa audiowizualna.

Pirate Battle

Wyobraźcie sobie co by było, gdyby połączyć Advance Wars, Fire Emblem i mangę One Piece. Odpowiedzią na to pytanie miał być projekt Pirate Battle, który jednak z uwagi na braki kadrowe nigdy nie ujrzał światła dziennego. A szkoda, bo wyglądał przepięknie!

Jakoś przebrnęliśmy przez spory kawałek historii taktycznych RPG. Wiele z opisanych tytułów miało swoje kontynuacje na konsole nowej generacji, pojedyncze pojawiały się nawet na telefony komórkowe. Jeśli chcielibyście zobaczyć podobne zestawienia dotyczące innych platform lub gatunków, dajcie znać!

Michał Wysocki

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *