Mam kilka takich gier, które tak bardzo zapadły mi w pamięć, że mimo upływu kilkunastu lat wciąż potrafię powtórzyć dialogi występujących w nich postaci. Do tej grupy zalicza się Simon the Sorcerer II – jedna z niewielu produkcji, z których gameplay’e sprawiają mi faktyczną przyjemność. Szymek ukształtował mnie nie tylko jako gracza, ale także jako wielkiego miłośnika humorystycznych przygodówek. Nic więc dziwnego, że bardzo ucieszyłem się z wieści, iż polskie studio Bold Pixel wydało pikselowego przedstawiciela tego gatunku.
Back to 1998 opowiada historię bezbarwnego pracownika korporacji, który wiedzie swój smutny żywot pod presją ambitnej szefowej. W wyniku tajemniczego wypadku cofa się w czasie do swojej młodości – barwnych lat dziewięćdziesiątych. Przy pomocy gadającego kota musi zebrać szklane kulki, które pozwolą mu wrócić do teraźniejszości. By to zrobić, będzie musiał wykonać szereg zadań, pomóc kilku stereotypowym Polakom oraz przezwyciężyć trudne do racjonalnego wytłumaczenia przeszkody.
Grając w tę przygodówkę nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że została ona wypuszczona zdecydowanie za szybko. Największym plusem Back to 1998 jest wyjątkowa, momentami bardzo minimalistyczna szata graficzna (choć przyznam uczciwie, że łatwo mnie kupić takimi pikselami), znakomicie dobrana muzyka oraz to, o co chyba twórcom chodziło najbardziej – autentyczny klimat lat dziewięćdziesiątych. Sam w nim dorastałem, więc moje świadectwo jest jak najbardziej wiarygodne. Za te elementy ogromny plus. Minigry, które początkowo chciałem zaliczyć do wyjątkowych zalet produkcji, obecnie oceniam neutralnie – są różnorodne i nieźle pomyślane, ale poziom trudności w pewnym momencie zaczął mnie irytować poza granice rozsądku.
Raziło mnie pewne niedopracowanie. Oprócz nagminnego braku interpunkcji(!) i innych językowych baboli (składnia, pozjadane ogonki w znakach diakrytycznych) w oczy razi czcionka, która w przeciwieństwie do pozostałej grafiki nie jest pixelowa. Mimo najlepszych chęci, kiepsko wypadł także lektor z intra. Gra jest ciągle rozwijana, więc mam nadzieję, że moje zastrzeżenia z biegiem czasu stracą na aktualności (gdy zaczynałem pisać recenzję, w grze nie było możliwości zapisu, co na szczęście zostało już naprawione). Póki co jednak, brakuje mi takich rzeczy jak możliwość przewinięcia wiadomości naciśnięciem przycisku (szybko czytam) bez automatycznego jej zamykania. W produkcji wciąż pojawiają się również bugi (gdy w ekwipunku miałem wybrane ulotki do rozklejenia i przejechałem nimi nad obrazkiem z gumy Turbo, ten zabrał się z kursorem na gapę).
Najbardziej jednak brakowało mi wysokiej jakości dialogów. Aż prosi się o to, by baba z kiosku nawiązywała do klasycznej reklamy z lat dziewięćdziesiątych („Baryła, skocz po Frugo!), gadający kot miał syndrom Schrödingera (znika gdy tylko ktoś wypowie jego imię), cieć w szkole mógłby robić za domorosłego filozofa, a wredna szefowa parodiować Henrykę Bochniarz. Możliwości i pomysłów na parodię nie tylko polskiego przełomu wieków jest masa. Bold Pixel zdecydowanie powinno zainwestować w scenarzystów, zwłaszcza gdy gatunek opiera się w zasadzie na ciętym dowcipie i wpadających w ucho ripostach.
Jako całość, Back to 1998 prezentuje się nieźle. Mimo drobnych mankamentów, od strony technicznej gra trzyma równy poziom (brawa zwłaszcza za obsługę pada). Dla starego przygodówkowego wyjadacza fabuła nie będzie co prawda żadnym objawieniem, ale produkcja polskiego studia z pewnością ma potencjał, który można rozwinąć przy nie tak dużym wcale nakładzie pracy. Oby do tego doszło!
Michał Wysocki
Grę do recenzji otrzymałem bezpośrednio od jej twórców.